sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 2 " Mistral "

Rozdział 2
Następnego dnia, kiedy Kendra wróciła do domu, zamiast obiecanych wczoraj wieczorem pampuchów, usłyszała krzyki mamy.
-Mark! -rozpaczała Maria-Jak mogłeś dostac jedynkę pod koniec roku szkolnego?!
-No, nie wiem-wymruczał chłopiec, posyłając siostrze krzywe spojrzenia.
-Nie wiem?! NIE WIEM?! - wrzasnęła podenerwowana mama- szlaban! Uziemienie! Konfiskuje telefon... i komputer! - strzelała słowami jak z procy.

   Kendra, cicho weszła do pokoju, zataczając się ze śmiechu. Później rozłożyła książki do polskiego i zaczęła odrabiać lekcje. To była zapewne ostatnia praca domowa, ponieważ za 2 dni było zakończenie roku. W następnym, będzie już 6 klasistką. Wtedy do pokoju wszedł jej brat.

-TY!-krzyknął-TY wstrętyny małpoludzie!
-Słucham? Nie wolno się tak odzywać-powiedziała z niewinną minką dziewczynka, marszcząc nos.
-Dostałem dzięki tobie pałe!
-Nie masz dowodów, że to byłam ja-uśmiechnęła się z triumfem- a jak zaczniesz bójkę, to mama da ci w kość.
 
    Chłopak zadrżał z złości, ale nic nie powiedział tylko wyszedł z jej pokoju, trzskając drzwiami. Na kolacji się do niej nie odzywał i jak zjadł od razu poszedł do swojego pokoju. Kendra pomyślała czy aby nie przesadziła, ale wtedy pomyślała o tym, jak jej brat pofarbował jej włosy jak spała, jak pisał na kartce " jestem głupia i dziwna, jeżeli chcesz być gość, ignoruj mnie, inaczej puszcze bąka " i takie podobne rzeczy. Wtedy zaniepokojenie jej przeszło, został sam triumf.

                                     *****
2 później, po zakończeniu roku szkolnego, cała rodzina Jacksonów wybrała się na lody. Tam omówili sprawę wakacji.

-Z mamą zdecydowaliśmy tak-zaczął ojciec Kendry, sącząc powoli sok- Ja i Mark, idziemy w góry, a Kendra i ma żonka-rzucił Marii niepweny uśmieszek- jadą do Stajni " Golden Horse ". Wszyscy się zgadzamy?
-A dlaczego, śmiem zapytać-powiedziała mama-nie jedziemy wszyscy razem do stajni?
-Ponieważ ja i Mark nie potrafimy jeździć-uciął ojciec Kendry-Będziecie się dobrze bawić-zapewnił, patrząc uspokajająco na żonę.
-Dobrze.... -zgodziła się nie chętnie Maria.
-To postanowione!
-A kiedy jedziemy?-zapytała od niechcenia Kendra
-Yyyyy, jutro-uśmiechnęła się Maria

                                         *****
Kiedy wszyscy się już spakowali, Kendra wsiadła do SUV-a mamy, a jej brat do Audi taty. Pożegnali się i pojechali. Podróż trwała. Dziewczynka, patrzyła za okno, na migające drzewa, krowy i trawę. Od tego wszytskiego zakręciło jej sie w głowie, więc wypiła łyk mineralnej i zapytała mamy :

-Mamo, co to za stajnia " Golden " cośtam?
-To jest stajnia, która znajduje się koło morza, "Golden Horse " słynie z spokojnych koni i miłej okolicy na przejażdżki terenowe. Tam też co wieczór, urządzają ogniska i opowiadają legendy stajni.
-A znasz jakąś?-zapytała dziewczynka, której zaczynało się kręcić w głowie.
- Jest taka jedna-powiedziała Maria - Była sobie dziewczynka. Miała ona złotego konia, imieniem Gold. Pewnego dnia, dziewczynka pojechała nad plażę. Nagle Gold, przemówił ludzkim głosem. Zbuduj tutaj stajnię, po czym zniknął. Dziewczyna postanowiła go wysłuchać i zbudowała tam piękną, stajnię. Podobno pewnego dnia, nastał kryzys i ona chciała zburzyć " Heart's " , bo tak sie nazywała wtedy stajnia. Kiedy chciała podpisać umowę, pojawił się Gold i kazał jej powiększyć stajnię i dobudować padok. Dziewczyna, chociaż zniechęcona, spełniła jego prośbę. Teraz nie miała już żadnych pieniędzy, ale poszła następnego dnia do stajni i znalazła w jednym z nowych boksów Golda. Szepnął jej żęby pojechała na nim na mistrzostwa. Ona to zrobiła i wygrali nagrodę pieniężną, a ludzie zaczęli jeździć w jej stajni. Tego samego wieczoru, kiedy wygrali, on powiedział żeby zmieniała imię stajni na Golden Horses, później zniknął. Dziewczyna dożyła 80 lat, wtedy pojawił się Gold i wziął ją na swój grzbiet i pocwałowali ku plaży. Gold skoczył w fale, a one poniosły ich ku dalekiemu horyzontowi - skończyła mama Kendry - jak ci się podoba?
-Nie źle-stwierdziła-fajna legenda, dlatego mają na ulotce złotego konia?
-Tak - uśmiechnęła się-jesteśmy!
  
   Przed nimi rozciągał się wspaniały widok. Na środku stała wielka złota stajnia, obok niej było kilka sklepów z ubraniami jeździckimi i sprzętami. Obok znajdowała się ujeżdżalnia, wielki padok, na którym pasły się Fryzy oraz tor z kopertami, drągami i stacjonatami, przez które skakała szczupła blondynka na czarnym jak węgiel fryzie i brunet na kasztanowym arabie.
Dziewczyna, zdawała się frunąć nad przeszkodami a chłopak z wielkim animuszem piafował kawałek dalej. Wtedy podeszła do nich miła kobieta w brązowych bryczesach i różowej bluzce z napisem " Golden Horse ".

-Witamy-zawołała dźwięcznym altem- mam zaszczyt gościć panią...- zerknęła na notatkę- Marię Jackson? - a kiedy mama skinęła głową, ona rozpromieniła się i powiedziała - oraz jej córkę Kondrę Jackson.
-Kendrę - poprawiła panią cicho dziewczynka.
-Ahh... Oczywiście - powiedziała pani i poprawiła coś w notesie.
-Dzień Dobry, gdzie można zaparkować samochód?
-Tam- pokazała ruchem głowy na wyłożony chodnikiem kawałek ziemii.
- Dziękuję-podziękowała i wsiadła do samochodu.

    Kiedy mama Kendry odjechała pani zagadnęła dziewczynkę patrzącą na zawodników :

- Co tak patrzysz? - zapytała z uśmiechem.
-Nic... - Kendra opuściła szybko głowę.
-To są dzieciaki w twoim wieku, zaprzyjaźnicie sie. Ta blondynka to Alice, a ten brunet to Tordas. Alice jeździ na Calipso, a Tordas na Arabetto.

 Wtedy wróciła mama Kendry. Pani się zapytała :

- Czy pokazać najpierw dormitorium, czy konie?
-Nie wiem... To może ja zaniosę bagaże a Kendra popatrzy na konie? - zapytała niepewnie Maria.
-Tak! -zawołała radośnie dziewczynka.
-No dobrze-powiedziała mama i pani zaprowadziła ją do białego domku koło stajni, po czym wróciła i odezwała się do Kendry :
-Wiesz co? Zapomniałam powiedzieć jak się nazywam!  Jestem Idun. Chodź skarbie, słoneczko do stajni.

    Kiedy weszły, Idun zaprowadziła Kendrę do pierwszego boksu, z którego wyglądał siwek z nakrapianą grzywą.

- To jest Siwy, lubi biegać na padoku, ale nie lubi innych koni.
- A to jest Bella - powiedziała wskazując na czarnego konia.
- Piękna - westchnęła dziewczynka.
-Ten myszaty, nazywa się Lawenda.

    Stajenna, pokazywała jej wszystkie konie, kiedy doszły do przed ostatniego boksu, z którego wyglądała klaczka. Miała czarną jak noc maść, oraz głębokie orzechowe oczy, posiadała również białe skarpetki i białą strzałkę.

-Ta to jest Mistral, nie ufa ludziom, jeszcze nikt nie podołał zdobyc jej zaufania-szepnęła- A to jest Figarro-pokazała małęgo kasztanowego kuca- to wszyscy, leć do mamy- mrugnęła do Kendry, a na odchonym zawołała - jak nie będziesz czegoś wiedzieć zwróć się fo mnie!

    Pokój jej i mamy był dość obszerny. Miał dwa łóżka, trzy okna, miękki dywan, drewnianą szafę oraz biurko. Na ścianach wisiały obrazy majestatycznych jeźdźców lub samych koni. Znajdowała się tam również osobna toaleta oraz kominek. Dziewczynka usiadła obok mamy na bujanym fotelu. Idun przyniosła im kanapki oraz kubek kakao wraz z filiżanką herbaty. Kiedy zjadła kolację i się umyła położyła się do łóżka, szczelnie przykryła kołdrą i zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz